Strona:Jerzy Bandrowski - W płomieniach.djvu/46

Ta strona została przepisana.

iż jeśliby, broń Boże, Niemcy zwyciężyli, niema dla nas miejsca na tym kontynencie. To udręczenie moralne przechodziło wszelkie wyobrażenie i wszelkie granice. Nie wątpię, że doświadczone i niezłomne społeczeństwo polskie aklimatyzowałoby się nawet w piekle, ale nałamanie się do pruskiego klimatu dla niektórych gieneracji byłoby męką ponad siły.



COŚMY WIDZIELI?

Ludzie, jak gdyby zapomnieli o całym świecie, wpatrzeni byli w jeden cel, wsłuchani w jedną wielką myśl. Wojna — oto słowo, w którem mieściła się cała nasza dusza. A przecie stała się rzecz, na którąbyśmy w innych czasach z pewnością zwrócili uwagę, o której mówilibyśmy bezustannie, wychwalając ją i rozkoszując się nią. Po kilku słotnych i zimnych latach przyszło lato cudowne, słoneczne, szafirem głębokim niebios osłonięte, ciche i pogodne, jedno z tych, które nagradza za długie czasy niedostatków i na długie czasy daje zasoby. Był urodzaj, słońce, błogosławieństwo boskie.
O tem w rozgwarze i zgiełku zdarzeń prawie że zapomnieliśmy i nikt z nas nie zwracał uwagi ani na zmierzchy, blaskiem słonecznym sycone, na błękit wieczoru rozgrzewający się w żar ametystowy, ani na srebrny pył gwiazd, jaśniejących nocą i goniących się dokoła przeczystego księżyca, wielkiego i patrzącego wprost w twarz ziemi, jak szeroko otwarte, naiwne i ufne oko dziecka.
Ale spokój tych wieczorów był zakłócony, bo oto na ulicach miasta pojawiły się muzyki wojskowe, grające przy czerwonym blasku pochodni skoczne i dźwięczne marsze a za muzykami wojskowym krokiem szły tysiączne tłumy, wybuchając co chwilę grzmiącemi, niemilknącemi okrzykami. Gawiedź lwowska przepada za muzyką, lubi demonstracje i hałasowanie. Śpi się po tem lepiej. Bohaterami dnia stawali się skromni dotychczas i mało uważani, pracujący dyskretnie ludzie broni. Mówiono o burzy, mającej nadejść z dalekich stron. Tłum gwizdał na gromy i odpowiadał gromami entuzjastycznych okrzyków. Któż wiedział, co znaczy wojna? Błysnęła szabla wyjęta z pochwy — odpowiedział błyśnięciu okrzyk radości. Pokazało się, że miłość szabli nie wygasła jeszcze w duszach ludzkich.