Mówca był sztabowym oficerem strzeleckim. Powinienby był tedy wiedzieć coś o tej bitwie. Jeśli wiedział — i mim o to wziął udział w tej manifestacyi, w tym „kawale wyborczym“, łżąc sentymentalnie i „cierpiętniczo“ dla agitacyi i werbunku, dopuścił się świadomego oszustwa.
Jeśli nie wiedział, jeśli on, oficer sztabowy, był oszukany, to w takim razie co to był za sztab i kto tam rządził?
Po pułkowniku przemawiał — dziś już zmarły — Hudec, poseł do parlamentu, przedstawiciel socjalistów lwowskich, z pochodzenia Czech, człowiek, którego wybierano do parlamentu, ponieważ po długiej „służbie publicznej“ bez dyjet — nie miałby z czego żyć.
Ten człowiek, właściwie cudzoziemiec, zajęty przez całe życie klasowemi zagadnieniami, których nawet dobrze nie rozumiał, stanął wobec kwestji polskiej, nie wiedząc, co o niej powiedzieć. I co mógł mówić on, który ogromu tego gmachu nie obejmował nawet wzrokiem. Ale przecie zdobył się na okrzyk:
— Niech żyje niepodległa Polska ludowa!
Taka niby partyjna Polska, z „Naprzodu“.
A jeśliby się Jej raczyło zechcieć być monarchiczną, to co?
Tak mówił socjalista „polski“, podczas gdy równocześnie socjaliści niemieccy pod pomnikiem Bismarcka palili czerwone sztandary.
Jeszcze jakiś nieznany mi mówca stanął nad posągiem Mickiewicza i ryknął:
— Warszawa wolna!
Tłum zakołysał się.
— War-sza-wa-wol-na! — powtórzył mówca.
Tłum zamarł.
— Co to jest? Co on mówi? Może jakie nowe depesze? — dały się słyszeć głosy.
Po mieście krążyły wciąż wieści o bajecznie szybkim marszu Prusaków.
— Warszawa wolna! — krzyknął poraz trzeci mówca.
— Jezus Marja! Prusacy w Warszawie! — jęknął ktoś obok mnie przerażony.
— Kiedy ta wieść nareszcie obleci całą Polskę — mówił dalej mówca.
Odetchnęliśmy z ulgą.
— Ach, więc to znowu tylko „kawał wyborczy“!
Równocześnie zdarzył się tak zwany „sympatyczny epizod“.
Manifestacji tej przyglądało się wiele osób z okien pobliskiej kawiarni. Siedzieli tam przy szampanie oficerowie węgierscy z ko-
Strona:Jerzy Bandrowski - W płomieniach.djvu/60
Ta strona została przepisana.