cie długiemi godzinami, patrząc i patrząc, poczem zwykle wstępowaliśmy gdzieś do knajpy na piwo. Wszystkie restauracje były wówczas przepełnione — piło się wogóle bardzo dużo, co nie mogło się przyczynić do uspokojenia i otrzeźwienia umysłów.
Wspominam te czasy z odrazą i nienawiścią. Były straszne, nikczemne, podłe. Pamiętam te zadymione knajpy, pełne ludzi o twarzach nieprzytomnie rozpromienionych, obrzękłych, pochylonych nad niedopitemi kuflami, z których unosiła się kwaśna, skisła woń wietrzejącego piwa. Bardzo wielu było w mundurach. Prowadzono rozmowy, z których wynikałoby, że wszyscy uważali sytuację za jedynie naturalną, jedynie możliwą, jedynie dobrą, upragnioną, znakomitą. Znając dobrze tych ludzi, wiedziałem, iż myśleli zupełnie inaczej. Nieraz zdarzało mi się, że przysiadał się do mnie jakiś znajomy oficer zapasowy, który przez jakiś czas, dopóki siedzieliśmy w knajpie, płonął wojennym zapałem — lecz gdyśmy wyszli na ulicę, kiedy nie było świadków, zrzucał maskę i płakał, rozpaczał, przeklinając Austrję i swój los. Byli inni, którzy z sadystyczną jakąś przewrotnością malowali sobie wciąż obraz walki na bagnety, walki krwawej, nieposkromionej, nieuniknionej a wstrętnej nad wszelki wyraz. Zastanawiałem się wówczas nad siłą, która setki tysięcy ludzi inteligientnych może wbrew ich woli zmusić do czegoś, co jest przeciwne ich naturze. Nie znalazł się nikt, ktoby stawił opór — czyli wszystko było w porządku, bo w rzeczywistości wolno to zrobić, co się zrobić da. Takie jest prawo życia — i w dziwnem świetle przedstawiło mi ono wówczas istotę, która uważa się za „Ludzkość myślącą“. W mojem pojęciu sprawa polska w Austrji była już wówczas zupełnie przegrana. W przeciągu kilku tygodni społeczeństwo polskie w Galicji zmieniło się w niedyscyplinowane a potulne stado owiec.
Rozumie się, że ci ludzie, angażując się w tej stanowczej chwili ślepą biernością, zaciągali sentymentalne i ideowe zobowiązania na przyszłość. Szli oni pod sztandary austrjackie okłamując się; to kłamstwo, pociągające za sobą podatek krwi, musiało być później ideowo uzasadnione, musiało znaleźć jakiś swój ideowy wykładnik. To jest przyczyną późniejszego austrjackiego mistycyzmu pewnej części polskiego społeczeństwa w Galicji. Było ono za słabe, aby módz ofiarować krew, wiedząc, iż robi to tylko z musu; musiało mieć uzasadnienie ideowe. Dzieje wymagały ofiary krwi dla niesłusznej sprawy.
Strona:Jerzy Bandrowski - W płomieniach.djvu/88
Ta strona została przepisana.