któż może wiedzieć coś pewnego... Gdzie moja żona? Chcę z nią mówić...
— Zaraz. Czy pan wie, co to gazeta, mr. Fu Wang?
— Słyszałem, ale nie widziałem nigdy.
— Ja panu pokażę. Dowie się pan całej prawdy.
— Nie. Dowiem się tylko, co stoi w gazecie, a czy to prawda, któż może wiedzieć.
Gdzież moja żona?
— Zaraz ją pan zobaczy. Jest u nas. Pracuje jeszcze. Bardzo zręczna i pilna młoda kobietka. To też nieźle jej się powodzi. Zarabia dziesięć dolarów miesięcznie.
— Zarabia! — wykrzyknął z oburzeniem Fu Wang. — Więc jednak to prawda! Sponiewierała mój tytuł, naraziła mnie na utratę twarzy! Nigdy na to nie pozwolę! Raczej sprzedam ją wraz z dziećmi!
— Pocóż sprzedawać dzieci, gdy matka potrafi je wyżywić, niczego od ojca nie żądając? — zaśmiała się biała kobieta.
— Chcę widzieć swą żonę — oświadczył stanowczo Fu Wang.
— Proszę, chodźmy. Niech ją pan sam zobaczy przy pracy, zobaczy pan, jak jej dobrze.
Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/125
Ta strona została przepisana.