no, i to przeważnie na wyższych stanowiskach.
On „stracił twarz“ przez to, że jego żona zarabiała, a wojsko głośno mówiło o tem, że wodzowie je okradają — tak było.
O jakichś nowych Chinach nikt nie mówił, zato rabował, kto mógł.
Agitatorzy mówili jedni tak, drudzy inaczej — niewiadomo było, komu wierzyć, tak że wreszcie Fu Wang przestał ich wogóle słuchać.
Czasem miał wrażenie, że te strzelaniny, marsze, bitwy krwawe, rany i zgiełki nie mają najmniejszego znaczenia. Co tam sobie kto z nich robi we wsi Czternastej Mili naprzykład? Co w takiej wiosce przyjdzie komu z tego, że zwyciężył ten jenerał, a nie inny! Armje straszliwe walą przed siebie jak lawiny, palą i niszczą wszystko, ale potem topnieją tak jakoś dziwnie, iż z setek tysięcy żołnierzy zostaje garść obdartusów, która rozpływa się w mgnieniu oka. Zaś do zniszczonych wiosek znowu wracają mieszkańcy, odbudowują spalone domy, zabierają się do uprawy porytych pociskami i rowami pól, i w krótkim czasie wszystko idzie po staremu.
Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/131
Ta strona została przepisana.