powiedzianie głupia, powtóre że zupełnie nie umiała się bronić. O, bo nawet na chińską matkę-świekrę można znaleźć sposób. Polega on na wyprawianiu takich awantur, któreby wszystkim życie uniemożliwiły, na wiecznych wrzaskach, jadowitym języku, nie mającym dla niczego ani dla nikogo respektu, na nagłych wybuchach wściekłej furji. Napotkawszy na taki opór, matka-świekra, mając pod tym względem własne doświadczenia i wspomnienia z lat młodych, zostawiała żmiję we względnym spokoju. Ale Tłuściutka o tem nie wiedziała i dlatego pozwalała sobie jeździć po nosie.
Było jej bardzo źle. Bił ją, kto chciał; głodzono ją, obarczano pracą tak, aby matki nie mogła odwiedzać, nie pozwalano się jej wyspać, a przytem matka-świekra dzień w dzień obrzucała ją najwyszukańszemi obelgami, poniżając nietylko ją, ale i jej rodzinę. Nieraz myślała o tem, aby uciec do matki. Bała się jednak to zrobić, wiedząc, że i rodzice nie są zbyt bogaci i obawiając się, iż niekoniecznie tkliwa matka odeśle ją zpowrotem do domu męża, gdzieby się dopiero zaczęto nad nią znęcać jeszcze gorzej.
Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/141
Ta strona została przepisana.