Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/142

Ta strona została przepisana.

Dlatego coraz częściej przychodziło jej na myśl wyjście ostateczne, w rodzinach chińskich zresztą nierzadkie, a mianowicie samobójstwo. Chinki i w tem mają swój styl: wieszają się lub też topią się ze szczególniejszem upodobaniem w studniach. Cała bieda była tylko w tem, że Tłuściutka była młoda, bała się śmierci i chciała żyć.
Powiedzieliśmy, iż nie odznaczała się zbytnim rozumem. Ojciec jej przeczuwał to do tego stopnia, iż natychmiast po jej urodzeniu chciał ją koniecznie nazwać „Głuptaskiem”. Zato cechowało ją prawdziwie dobre serce. Dużo myśląc o własnej ciężkiej doli, a pewna, że w najlepszym stanie rzeczy nie czeka jej w przyszłości nic innego, jak stanowisko matki-świekry, niezliczone razy przysięgała sobie, iż na tem stanowisku ona krzywdy żadnej nikomu nie wyrządzi, nigdy dla nikogo złą nie będzie.
Długo czekała na tę sposobność. Tymczasem cierpienia jej jakby zelżały. Obdarzywszy męża trzema synami, a nie unieszczęśliwszy go ani jedną córką, została faworytką tak męża jak i matki-świekry. Teraz już jej bratowe dokuczać nie śmiały. Nie bito jej, nie przeciążano robotą, nie głodzono.