A potem lata poszły, a wraz z niemi przyszły nieuniknione zmiany.
Synowie Tłuściutkiej pożenili się, co majątek rodzinny bez gwałtowniejszych w strząśnień przetrzymał, nie zachwiał się nawet, gdy umarł ojciec, a z imienia już tylko Tłuściutka została matką-świekrą, nieograniczoną panią domu.
Synowe miała trzy, młode, głupiutkie, ale zdrowe i chętne. Właściwie nie miała nic przeciwko nim, drażniła ją tylko ich lekkomyślność i naiwność. Mając serce naprawdę dobre z natury, a temperament łagodny, nie dokuczała żadnej.
Ale zadowolona nie była. Wyrosła w twardej szkole i teraz wciąż się jej zdawało, że kobiety lekceważą swe obowiązki, że jej nie szanują, że gdyby ona umarła, nie potrafiłyby dbać o majątek i gospodarstwo, jak należy...
Nieraz mówiła synowym o tem, że właściwie jest dla nich za słaba, ale te rozpuszczone kobietki śmiały się z tego. Zwłaszcza już pozwalała sobie najmłodsza synowa, imieniem „Chciałam Być Chłopcem“, ulubienica matki-świekry.
Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/143
Ta strona została przepisana.