Matka-świekra słuchała tego cierpliwie, nie zwracając większej uwagi na paplanie gąski.
Ale raz zdarzyło się, że jej padło sześć najnośniejszych w całym kurniku kur. Przyszła do swoich kobietek chmurna i zła, a one nietylko nie przejęły się jej zmartwieniem, lecz zaczęły z niej żartować. Zniecierpliwiona żachnęła się i pogroziła im, z czego Chciałam Być Chłopcem zaczęła się śmiać.
Starszej damie krew uderzyła do głowy.
I naraz jak nie piśnie przeraźliwym, wysokim falsetem, jak nie bryźnie fontanną najokropniejszych wyzwisk i przekleństw! W jednej chwili chlusnęła z niej cała złość i gorycz, nagromadzona przez dziesiątki lat upokorzeń i tortur fizycznych i moralnych. Dość wiecznego panowania nad sobą! Przyszedł czas panowania nad drugimi, czas odwetu!
Więc gdy Chciałam Być Chłopcem odważyła się coś lekkomyślnie odpowiedzieć, Tłuściutka zerwała się, z twarzą skurczoną grymasem gniewu, rzuciła się na swą byłą ulubienicę i zaczęła ją niemiłosiernie bić.
Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/144
Ta strona została przepisana.