temu nie dziwił, bo cel jego był święty, zaś sekcja finansowa, przedstawiająca ciało zbiorowe, nie może się kierować jakiemiś względami ludzkości, lecz musi dbać przedewszystkiem o interes towarzystwa. Były to rzeczy tak dobrze znane, że nikt nic nie brał za złe. Każdy wiedział, co go czeka, jeśli w tem pobożnem towarzystwie zaciągnie pożyczkę, a że mimo to ludzie pożyczali, to tylko dlatego, że prawie każdy Chińczyk nagwałt potrzebuje pożyczki, choćby na beznadziejnie ciężkich warunkach.
Ale gdy zbliżała się pora zwinięcia interesów towarzystwa i przystąpienia do zorganizowania pielgrzymki, Hii-Yen, który wiedział dobrze, iż w kasie znajduje się około dwóch tysięcy dolarów, zaczął narzekać na wielkie uciążliwości podróży, tak dalekiej i ciężkiej, że człowiek starszy, słabszy lub niezupełnie zdrów może jej nie przetrzymać. To znów nie podobały mu się zdarzające się ponoś coraz częściej wylewy rzeki Żółtej. Przeprawa przez rzekę podczas powodzi jest niebezpieczna, a często niemożliwa, tak że trzeba czekać w okolicy wygłodzonej i z powodu wilgoci niezdrowej. Prócz tego mówiono o wojnie. W wojnę Hii-Yen nie wierzył.
Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/152
Ta strona została przepisana.