Oczekując posła z cudowną tabliczką, mieszkańcy wsi Czternastej Mili codzień wieczorem, gdy słońce czerwone zaszło za górami, a pola dyszały ciężko pod brzemieniem gorących wyparów, wychodzili na drogę, wiodącą do ich wsi z najbliższej wioski naprzeciw posłańca, każdej chwili mogącego przybyć. Z trwogą i niepokojem spozierając na gorejące łuny na niebie i szukając jakichkolwiek oznak zbliżającego się zbawczego deszczu, opowiadali sobie dziwy o cudownej tabliczce z Han Tan Hsien, w każdym wozie dopatrując się podwody z posłańcem.
Głośno o tem wszystkiem mówiono, bo nie było powodu robić tajemnicy, któraby się i tak z pewnością wydała.
Istotnie pewnego popołudnia ktoś przejeżdżający zwiastował radosną nowinę, iż widział posła w sąsiedniej wsi. Stał przed oberżą, kłócąc się, zdaje się, o coś. Coby to mogło być, człek ów nie wiedział, bo nie miał czasu, aby się zatrzymać.
Wieść w mgnieniu oka rozeszła się po wsi, budząc radość i zdziwienie zarazem. Całe gromady wieśniaków wyległy na granicę wsi, czekając rychło się poseł pojawi.
Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/176
Ta strona została przepisana.