Czcigodnemu ojcu Beachowi, jednemu z dwóch białych misjonarzy pewnej amerykańskiej sekty we wsi Czternastej Mili, urodził się syn, i to w dodatku już drugi.
Był to wypadek według pojęć chińskich tak radosny, że cała wieś nietylko szczerze podzielała radość czcigodnego O. Beacha, człowieka zresztą istotnie godnego szacunku, ale zapragnęła jej dać wyraz, co się też stało przez ofiarowanie nowonarodzonemu upominku w postaci srebrnego łańcuszka na szyję. Na skromny ten upominek złożyła się cała wieś.
O. Beach był dowodem tej życzliwości głęboko wzruszony. Wiedział, a może pochlebiał sobie tylko, że cieszy się we wsi pewną życzliwością, był doskonałym lekarzem, żeby jednak ta życzliwość mogła przyjąć namacalne kształty „cennego” podarunku, tego nie przypuszczał.
Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/179
Ta strona została przepisana.
Studnia Dobrych Pasterzy z Zachodu.