i nigdy słyszeć nawet nie chciał o możliwości ich ścięcia, a Liu czcił duchy ojców. Prócz tego istotnie stać go było na niezbędny opał. Wreszcie przywykł do tych olch, do ich szumu w lecie i do wrzasków czarnych kawek zimową porą.
Jak już powiedzieliśmy, ten „park“ imponował samemu właścicielowi, jego rodzinie i wszystkim mieszkańcom wsi.
Jedna tylko była osoba z istnienia jego przez całe swe życie wielce niezadowolona. Osobą tą była stara matka Liu z Podbitem Okiem, kobieta zresztą niezła, cicha, pracowita, a nie narzucająca się z należnemi sobie rządami, jak to zwykle czynią w Chinach tak zwane „matki-świekry“. Nie krzyczała na młodsze kobiety, nie znęcała się nad niemi, nie biła dzieci, nie wymagała jakichś nad zwyczajnych posług, wogóle była raczej gderliwa, a jeśli gadała dużo, to przeważnie do siebie i to pod nosem, tak że nikt jej nie słyszał. Ponieważ, jako matka-świekra, kobieta w domu najstarsza, a więc wszechwładna pani i gospodyni, wolna była od pracy, a wydawała tylko rozkazy oraz dozorowała pracujących, ubierała się lepiej od innych. Schludna i czysta, co u wieśniaczki chińskiej
Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/22
Ta strona została przepisana.