Jedyną odmianę w tem monotonnem, niemal klasztornem życiu Zbytecznej stanowiły podróże do matki.
Chinki nie są dla córek zbyt czułe, wiedząc, że one niedługo w ich domu zostaną.
Zdawałoby się tedy, że i córki nie powinny być do matek zbyt przywiązane.
A jednak jest przeciwnie. Młoda dziewczyna, ni stąd ni zowąd przeszczepiona na grunt rodziny zupełnie sobie obcej, która przyjmuje ją przeważnie chłodno, a często nawet nieżyczliwie, czuje się w nowym domu obco, a czasami bardzo źle. Wtedy zaczyna tęsknić do matki i tej jej spokojnej, ale przynajmniej niewrogiej obojętności, dzięki której mogła żyć bez gwałtownych wzruszeń i starć, najzupełniej pogrążona w nieświadomości i nieznajomości życia, poprzestając na jego drobnych, codziennych przejawach.
Budzi się w niej wówczas miłość dla matki, nakazana zresztą przez religję i powszechny sposób myślenia.
Pozwolenie na wyjazd do matki trudno młodej żonie otrzymać. Wszelkie takie odwiedziny są przez rodzinę męża zawsze bar-