ogórki, rzepa, różne owoce, lub jakaś tam miarka pszenicy czy ryżu.
Podarunki, które przywoziła Zbyteczna, były widziane i przyjmowane mile i wdzięcznem sercem, ale nie stanowiły istoty odwiedzin. Matka Zbytecznej, samotna teraz i pozbawiona rodziny, chętnie widziała u siebie córkę, po której znać było, że się jej dobrze powodzi, i która przywoziła jej takich pięknych wnuków. Zestarzawszy się wśród dzieci, nietylko swoich, lecz i szkolnych, lubiła ten drobiazg, do którego przywykła. Dlatego odwiedziny córki bardzo ją zwykle cieszyły. Dla Zbytecznej zaś pobyt w wesołej, dużej wsi pełnej życia, ruchu i ludzi był po monotonji wsi Czternastej Mili prawdziwym wypoczynkiem.
Ostatni raz była w odwiedzinach u matki w jakiś czas po pogrzebie matki-świekry, gdy mąż jej zajęty był uporządkowaniem silnie zachwianych stosunków majątkowych, a ona zapragnęła odpoczynku po męczarniach pogrzebu i krzątaniny podczas siedmiodniowej stypy.
Od tego czasu matki już nie odwiedzała.
Im gorzej jednak działo się w domu Fu Wanga i im bezlitośniej dokuczał jej los, tem
Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/82
Ta strona została przepisana.