częściej myślała o białym wodospadzie, czarnych świerkach i spienionym strumieniu, szumiącym pod mostem, obramowanym paprociami, i o szerokiej, żyznej równinie, gdzie w rojnej, ludnej, bogatej wsi spokojnie i syto żyje jej matka, jedyny jej na świecie prawdziwy obrońca i jedyna prawdziwa ucieczka.
Bieda nie spadła na rodzinę odrazu. Wierzyciele z początku czekali, mając dla uczonego należne względy. Rodzina Fu Wanga przy pomocy pozostałej służby sprzątała zbiory z pól, czuwała nad niemi w czasie dojrzewania plonów, słowem, pracowała jak mogła. Rozumie się, Fu Wang nigdy do najmniejszej pracy w polu ręki nie przyłożył i nikt od niego tego nie wymagał. Zbyteczna, jako córka uczonego, słyszała niejednokrotnie powtarzaną przez ojca maksymę Konfucjusza, iż „uczony nie jest żadnem narzędziem“, czyli że do pracy fizycznej ani zarobkowej zaprzęgać go nie można. Poza tem Fu Wang powziął był wówczas znowu zamiar składania czwartego egzaminu państwowego, któryby go uprawniał do objęcia