Za trzecim razem wszystko było w porządku z tym tylko wyjątkiem, że Fu Wang nie zastał kolegi w domu, skutkiem czego, zrobiwszy piętnaście mil i ledwo wyprosiwszy sobie nocleg u miejscowego nauczyciela, który zresztą był człowiekiem gościnnym, o świcie na drugi dzień znowu pomaszerował do domu.
Te bezowocne próby zniechęciły i tak mało przedsiębiorczego i energicznego uczonego do tego stopnia, iż od tego czasu mówił tylko o egzaminie, ale żadnych kroków do przygotowania się doń nie przedsiębrał.
Nic dziwnego, że w tym stanie rzeczy stawał się coraz bardziej nieznośny, opryskliwy, rozgoryczony i zdenerwowany, co wszystko niekorzystnie odbijało się na spokojnem dotychczas pożyciu małżeńskiem. Zbytecznej było coraz trudniej. Służbę musiała odprawić, wszystko robiła sama, a Fu Wang jakby tego nie widział, wciąż się kazał obsługiwać. Mniejsza z tem, że drew nie narąbał, sukni sobie sam nie oczyścił, ale trzeba było chodzić za nim, jak za dzieckiem, bezustanku mu nadskakiwać, inaczej natychmiast się gniewał a nawet czasem bił, obrażając się o lada głupstwo. Zbyteczna nie zdawała sobie sprawy z tego, że to są skutki
Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś czternastej mili.djvu/86
Ta strona została przepisana.