Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś mojej matki.djvu/109

Ta strona została przepisana.

je było. Nagle okno zamknięto i zapuszczono roletę. Nie zrozumiałem, co to znaczy, gdy wtem w pokoju rozległ się straszny, chrapliwy krzyk bólu.
Uciekłem.
Ale na drugi dzień śpiewałem znowu pod oknem Prababci, i tak to trwało jakiś czas, póki wreszcie nie zamknięto okna i nie spuszczono rolety po raz ostatni. Tej nocy Prababcia umarła.
Pogrzeb jej odbył się w przepiękny, złoto-błękitny dzień wrześniowy. Ale ja na pogrzebie nie byłem, bo mnie tak strasznie rozbolał ząb, że sobie w całym domu miejsca znaleźć nie mogłem. Kładłem się to na tem łóżku, to na drugiem, to na jakiejś otomanie, aż wreszcie zasnąłem w kuchni, w łóżku kucharki.