Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś mojej matki.djvu/164

Ta strona została przepisana.

mującym człowiekiem. Bardzo przystojny blondyn, z czupryną w lokach i wielkiemi niebieskiemi oczami. Dziwnym zbiegiem okoliczności zdołał przypadkiem zajechać aż do Ameryki, gdzie podczas Wystawy w Filadelfji był współwłaścicielem młodego „Tattersalu“, w którym chadzał w błękitnym mundurze huzarskim i w którym od ujeżdżaczy murzyńskich nauczył się doskonale jeździć konno. Kiedy ten business rozwinął się, sprzedał go wraz ze swym wspólnikiem i w przeciągu kilku tygodni uzyskane ze sprzedaży pieniądze puścił tak, że aby żyć, został w swoim „Tattersalu“ stajennym, podczas gdy jego dawny wspólnik, potomek bardzo arystokratycznej rodziny, zdobył sobie posadę konduktora tramwajowego. Dość na tem, że po pewnym czasie i różnych przygodach młody pan Juljusz Bandrowski wrócił znowu do Krakowa, gdzie go naturalnie wprost rozrywano, ponieważ w owym czasie, oprócz niego, w Krakowie był tylko jeden jedyny człowiek, który oglądał Amerykę. To młodego medyka do pewnego stopnia zdemoralizowało. Bawił się, bywał w towarzystwie, prowadził tańce na balach, piastował nawet wysoką godność studencką, stawał w pierwszą parę do poloneza z Heleną Modrzejewską — słowem był to światowiec, który zyskał sobie przydomek „salonowca“, ale przy tem wszystkiem nie