Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś mojej matki.djvu/190

Ta strona została przepisana.

na. Ciocia Marynia zaś uśmiechnęła się tylko do mnie łagodnie, swemi morskiemi oczami spojrzała mi w oczy, które się z pewnością paliły, podała mi rączkę w dziurawej rękawiczce, albowiem bolszewicy odebrali jej mężowi cały majątek, i powiedziała:
— Pójdziesz z nami na obiad?
Poszedłem i dałem sobie ten obiad zapłacić, choć w porównaniu z ich kasą miałem wówczas o wiele więcej. Siostra mej Matki ma zawsze prawo zapłacić za mnie.
Siostro mej Matki! Zawsze cię kochałem za to, że miałaś dobre serce dla dzieci.
Że zaś byłaś bliźniaczo podobna do Mamy, w myślach mych jesteś od niej nieodłączna.
Może byłaś słodziutkim cukierkiem — nie wiem; przypuszczam, że ciężkie przejścia i twoją duszę wytrawiły. Cokolwiekby było, ciociu Maniusiu, do śmierci będę ci wdzięczny za twój śmiech i cukierki w szare, nudne niedzielne popołudnia.