Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś mojej matki.djvu/51

Ta strona została przepisana.

dobrze sprawy, jak później, jednakże zawartą w niej nauczkę podświadomie wyczułem.
Gdym się tedy przyglądał owemu tak pamiętnemu mi „Drzewu Wiadomości Złego i Dobrego“, ze zgrozą wspominając swe zarozumiałe zuchwalstwo, od strony dworu rozległ się głos Mamy, jak mi się zdawało, trochę niespokojny:
— Iiii—ziu! I—ziuuu!
Rozpoczął się zwykły groblowy dialog ogrodowy między Mamą a dziećmi.
— Co? — wrzeszczę swym cienkim głosikiem.
— Gdzie ty jesteś? — woła Mama.
— Tu! — krzyczę.
— Ale gdzie?
— Tu, Mamo!
— Chodź mi natychmiast do domu!
Naturalnie „mi“, inaczej nie może być.
— Już lecę!
W te pędy „poleciałem“ do domu.