wolno mi było stać przy Prababci czy przy Mamie, skoro byłem grzeczny.
Po pewnym czasie Prababcia odezwała się:
— Nie rozumiem cię, moja Róziu.
— Czego mama nie rozumie?
— Powiedziałaś — naprzód starsi, potem dzieci.
— Tak przecie powinno być — rzekła babcia z przekonaniem. — Dzieci powinny być grzeczne, nie powinny się niczego napierać, nie powinny być łakome, powinny czekać, póki się ich nie zawoła.
Prababcia dłuższą chwilę milczała, w reszcie odezwała się:
— Powinny — nie powinny! To przecie dzieci. Starsi powinni pamiętać, że dzieci biegają, gonią po całym ogrodzie, łażą po drzewach, i kiedy proszą o podwieczorek, to dlatego, że są naprawdę głodne. Nie one jedzą z łakomstwa, tylko my, starsi, którzy mamy tu tak obficie zastawiony stół, mimo iż wcale jeść nam się nie chce.
Babcia nic nie odpowiedziała.
Zato Mama wdzięcznie spojrzała na Prababcię, powiedziała „Babciątko ma rację“, i odwróciwszy się do mnie, rzekła:
— Leć po chłopców, niech zaraz idą na podwieczorek.
Strona:Jerzy Bandrowski - Wieś mojej matki.djvu/96
Ta strona została przepisana.