Strona:Jerzy Bandrowski - Zolojka.djvu/227

Ta strona została uwierzytelniona.

dowoleniu psiaka, który targał sukno z całą rozkoszą, młodemi zębami wydzierając z niego ogromne strzępy.
A była to mucka „okrutnie śliczna i ladna”, a którą Edward Kunsztowny własnoręcznie uszył synowi w długie wieczory jesienne z manszestru, pozostałego mu ze starych buksów.
Przez jakiś czas przyglądał się temu urąganiu swej pracy z chłodną urazą. Potem przyszło mu na myśl, że jednak chłopak postępuje niewłaściwie i że nie można mu na to pozwalać.
— Co ty robisz Eryku — zawołał. — Czy ja zrobiłem ci czapkę poto, żeby ją szczerz zjadł? Pylesa!
Chłopak nieufnie zbliżył się do ojca, którego jasne oczy zaczynały niesamowicie gorzeć.
— Co ty robisz, Eryku! — wołał drżącym ze złości głosem. — Szczerza czapką karmisz? A kto ci tę czapkę zrobił? Kupiłeś ją? Od kogo ją masz dostaną, ty łajdaku?
Tu stary wziął chłopca za rękę.
Serce jego przepełnione było goryczą niewypowiedzianą i żalem, który z każdą chwilą przechodził w coraz większy gniew.
— Ja ci pokażę, co to znaczy szczerzowi dawać czapkę do jedzenia — mówił, potrząsając rączką chłopca, którego usteczka zaczynały się boleśnie wykrzywiać, bo tatk ściskał jego rękę coraz silniej. — Ty zobaczysz! Ty dostaniesz bicie!
Chłopak zaczął ryczeć. Tatk kochał go i on kochał tatka, ale czasem wskutek jakiegoś nieporozumienia tatk rżnął skórę, a wtenczas było bardzo źle.
Podrażniony płaczem chłopca tatk wciągnął go do kuchni i wydarłszy mu z rąk podartą przez psa czapkę, zaczął krzyczeć:
— Z własnych starych buksów uszyłem ci tę muckę, sam ja uszyłem ci ją tak okrutnie ladnie, że każdy pochwalić musiał, a ty co z nią uczyniłeś?

217