Strona:Jerzy Bandrowski - Zolojka.djvu/238

Ta strona została uwierzytelniona.

Zmierzchało się, kiedy po długiej, wyczerpującej walce przyłożyli do brzegu.
A wówczas stało się to najgorsze:
Łódź niespodziewanie skoczyła tak, że Józk, który stał na ławeczce, zachwiał się, i straciwszy równowagę, runął na dno łodzi, z której wszyscy już wysiedli. Krzyknął i dźwignął się z twarzą zalaną krwią, buchającą z rany na głowie; w tej chwili jednak ponownie stracił równowagę, zatoczył się i padł ciężko.
Na żaglu przyniesiono go do domu z rozbitą głową i dwoma złamanemi żebrami. W nocy dostał tak silnej gorączki, że stracił przytomność, a prócz tego zaczął pluć krwią.
Na drugi dzień przewieziono go do szpitala w Pucku, gdzie orzeczono, że rana na głowie nie jest niebezpieczna, za to przy drugim upadku na twardy kant ławeczki Józk złamał sobie dwa żebra. Rozpoznano też ogniskowe zapalenie płuc.

Złodziej.

Ciężkie czasy przyszły na Pawła. Pieniądze letników rozeszły się już, a ponieważ stary do maszoperji żadnej nie należał, wangorzowych pieniędzy nie dostał. Rybołówstwo było wogóle liche, a teraz wielce utrudnione z powodu choroby Józka. Etta była dzielną rybaczką, śmiałą, wytrwałą na burze i niepogodę, ale sił nie miała takich jak chłop. Trzeba się było oglądnąć za jakimś wspólnikiem, a także trzeba było postarać się o pieniądze na zapłacenie szpitala, węgiel, mąkę i inne wydatki.
Wobec tego Paweł postanowił sprzedać zachowywane na czas najwyższej ceny węgorze. Cena była już wysoka — fünf und dreissig, a Paweł miał, jak liczył, około trzydziestu centnarów, bo część poprzednio w miarę potrzeby mniejszemi partjami sprzedał. Był

228