brzeżach innych mórz wesoły ruch w czasie przypływu i odpływu, pewne ożywienie, wogóle życie, czego na naszem morzu zauważyć nie można. Tamte morza tętnią życiem codziennie, wody naszego morza właściwie leżą. Wybrzeża nasze są niejednokrotnie przez długi czas puste i martwe. W zimie rzadko kiedy widzi się na wybrzeżu Bałtyku rybaków lub jakąś łódź rybacką na morzu. Tak morze, jak i zatoka ożywia się tylko, gdy stosowny wiatr łaskawie powiać raczy i całe to nasze rybołówstwo wielce podobne jest do polowań w magnackich lasach, urządzanych tylko wówczas, gdy pan przyjedzie i przywiezie zsobą zaproszonych gości. Właściwie obecnie rybołówstwo na naszych wodach jest sportem, a trudno przecie kilku tysiącom ludzi utrzymać się ze sportu. Nie pozostaje to bez wpływu na charakter rybaka, niejako zrezygnowany i pozbawiony tej fantazji i tego polotu, a zarazem i tych namiętności, jakiemi morscy ludzie odznaczają się gdzie indziej. Rybak na całym świecie jest skryty, nieufny i małomówny, jak każdy człowiek, uprawiający hazard — a rybołówstwo jest zajęciem połączonem zawsze z hazardem — ma mnóstwo zabobonów, u nas jednak rzadko kiedy zdradza tę żywiołowość i ten rozmach, jakim rybacy przeważnie się odznaczają.
Użyłem w powieści kilkakrotnie wyrażenia: „Flut” i „aba” — co pochodzi z helskiego platu, a oznacza: — „Flut” i „Ebbe” po niemiecku „przypływ” i „odpływ”. Jednakowoż wyrażenia te, bieżne w gwarze rybackiej, tu nie są na miejscu, a właściwie należy je inaczej rozumieć. Jeszcze raz zaznaczam, że Bałtyk przypływu ani odpływu nie ma. Oczywiście, stan wody w morzu się zmienia, raz jej jest więcej, to znów mniej, ale to zależy tylko — od wiatru i prądów. Jeżeli tedy, opuściwszy na chwilę Bałtyk, będziemy mówili o naszem Małem Morzu i zatoce Puckiej, gdzie stan wody się zmienia i jest „flut” i „aba”, to zrozumiemy łatwo, iż wiatr północny wpędza wodę w za-
Strona:Jerzy Bandrowski - Zolojka.djvu/317
Ta strona została uwierzytelniona.
307