Strona:Jerzy Bandrowski - Zolojka.djvu/334

Ta strona została uwierzytelniona.

trzeba wiedzieć, że nawet na półwyspie kiełbasa tańsza jest od ryby. Dodajmy też, że ryby morskie nie są u nas mile widziane i pomimo różnych prób nie przyjęły się. Przywykliśmy do ryb słodkowodnych.
Pod jakimże względem możemy korzystać z rybołówstwa na własnem morzu?
Mamy tu:
Węgorze. Ryby te pojawiają się stale, przebywają na naszych wodach mniej więcej od połowy lata do końca listopada, przechowywane w kistach do grudnia. Są drogie i stanowią bardzo cenny artykuł wywozowy.
Na 257 str. powieści wyrażone jest przez usta rybaka Ignaca powątpiewanie co do tego, jakoby węgorze wędrowały z polskich stawów i rzek do morza i t. d. Ignac mówi tam, że Szwedzi poławiają węgorze o miesiąc wcześniej, niż rybacy helscy, co miałoby być dowodem, świadczącym o prawdziwości twierdzenia rybaków, jakoby węgorze, poławiane na naszem morzu, przyciągały tu z mórz północnych. Obserwacja rybaków jest słuszna, ale wniosek mylny, albowiem węgorze poławiane w Szwecji są węgorzami skalnemi (Steinaal).
Łososie. Ryba wspaniała, która, wyjąwszy lato, przebywa na naszych wodach cały rok. Nasi rybacy poławiają ją w porze wiosennej, Helanie zaś cały rok. Pochodzi to stąd, że Helanie zaopatrzeni są w potrzebne do połowu łososi bardzo kosztowne przybory rybackie, na które naszych rybaków nie stać. Skutkiem tego, a także ponieważ ryba ta, jako zbyt droga, w Polsce zbytem się nie cieszy, korzyść z niej ma głównie Gdańsk, który sprzedaje ją do Niemiec, do najlepszych hoteli szwajcarskich, nawet do Nizzy, do Cannes i t. d. Tam nasz łosoś uchodzi za „łososia reńskiego“, jako taki też przysyłany jest do Polski, tak spreparowany, aby był w mniejszych porcjach dostępny szerszym masom.

324