apostolstwa... Ale skąd u Tomasza ten właśnie zwrot w nowym, niespodziewanym kierunku.
Pani Łucja zastanawiała się.
Kim jest Tomasz?
Człowiekiem inteligentnym, uczuciowym, lekkomyślnym nieraz, ale trzeźwo patrzącym na świat i życie, niepozbawionym tej dozy sceptycyzmu, która czyni człowieka lekkim, sprężystym, i ułatwia mu utrzymanie równowagi, pozatem odznaczał się zawsze żywym, nawet żywiołowym temperamentem, humorem i pogodą umysłu. W ostatnich latach nieco przygasł, ale mężczyźni wogóle zbyt biorą sobie do serca sprawy polityczne.
Teraz ten dziwny ton jest albo przemijającym nastrojem, nową jakąś poetycką fantazją Tomasza, a miał w życiu już niejedną, lub też, o ile byłby szczery, świadczyłby o tem, iż Tomasz odkrył nad tem morzem jakieś nowe źródła energji życiowej i ideowej. Bo jednak czuć w nim wielką przemianę, a mówi nieraz tak, jakby na świat patrzył nowemi oczami.
Nowe źródła energji życiowej i ideowej!
A cóż one mogą obchodzić piękną damę salonową!
O, za pozwoleniem! Kto kocha życie i piękno, marzy wiecznie o „wodzie żywej”. W tylu kramach i kramikach ją sprzedają, świat tylu sprzecznemi ponętami i pokusami wabi, że niewiadomo, w co wierzyć. Błąka się biedne serce i błądzi, bo tak wielu słucha sofistycznych mędrców, ale gdyby mogło uwierzyć!... Dama salonowa może być margrabiną de Pompadour lub dzieweczką tak prostego i natchnionego serca, jak Joanna d’Arc.
Znowu ciche pukanie.
Ach, to rybaczka z pocztą.
— Wejdź, dziecko! Nic więcej, same gazety? Dziękuję ci. Czemu ty jesteś zawsze taka smutna? Czy masz jakie zmartwienie?
Strona:Jerzy Bandrowski - Zolojka.djvu/93
Ta strona została uwierzytelniona.
83