W ciemności, mgłami zwiększonej morskiemi,
Z wytężonemi przed siebie oczyma,
Niepewnym krokiem szła obok Selima.
I chociaż serce do powrotu radzi,
Czyż go samego zostawi w tej porze?
Czyż się ma lękać, gdy on ją prowadzi?
Doszli do groty, którą w łonie skały
Sztuka z naturą wspólnie wykowały;
Lub w skwar, świeżego szukając powiewu,
Słuchała morza harmoniji szklannych,
Lub głos swej lutni budziła do śpiewu;
Albo się ucząc z Koranu miejsc świętych,
Roiła obraz rozkoszy niezmiernych,
Jakie raj przyszły gotuje dla wiernych, —
Gdzie duszom niewiast przybytek oznaczył,
Prorok im o tem powiedzieć nie raczył;
Czyż raj ten byłby rajem dla Selima,
Czyżby go przyjął, i w nim się weselił,
Gdyby z nią jego rozkoszy nie dzielił?...
Jest-że huryska, któraby zdołała
Od ostatniego niewidzenia groty
Zda się w niej jakąś spostrzegać odmianę;
Może to ciemność odmienia przedmioty,
Przy świetle tylko dnia dotąd widziane? —
- ↑ ww. 620—622 dodane przez tłumacza.