Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/160

Ta strona została skorygowana.

Przy tobie, silny w czynach, śmiały w przedsięwzięciach,
Ląd, morze dla mnie jedno! — świat mój w twych objęciach!

»O! niech wre wściekła fala, niech grom w maszty bije!
Skoro ty mi tem tkliwiej rzucisz się na na szyję!

1020 
Każda myśl, każde słowo, każde me westchnienie

Będzie tylko modlitwą za twe ocalenie!
Najdziksza waśń żywiołów mniejszą trwogę wzbudzi,[1]
Niżbyśmy tu drżeć mieli przed przemocą ludzi:
Tu skały, wpośród których nie ujdziem rozbicia;

1025 
Tam chwile niebezpieczne, — tu każdy dzień życia!...

Precz, złowrogie przeczucia! — ta chwila rozstrzygnie,
Czy nas los wtrąci w przepaść, czy miłość podźwignie?...
»W niewielu słowach skończę powieść mojej doli,
Twoje jedno wnet z mocy wrogów nas wyzwoli.

1030 
Tak! wrogów! — Czyż Giaffir nie jest wrogiem moim,

Lub Osman, co nas chciałby rozłączyć, nie twoim? —

XXI

»Głowę Haruna by ustrzec od kary,
Wróciłem na czas, wierny słowu memu;
Mało kto wiedział, nikt nie złamał wiary,

1035 
Żem się śmiał wykraść za progi haremu.

Odtąd, choć zdala od wiernej gromady,
Rzadko omylić mogę czujne straże,
Wszystkie ich czyny, zamysły i rady
Ja rozporządzam, kieruję i ważę;

  1. ww. 1022—1027 brzmią w oryg.: »Walka żywiołów nie wzbudzi żadnej trwogi w Miłości, dla której najbardziej śmiertelną klątwą jest ludzka Sztuka. Tam to [w tej sztuce ludzkiej właśnie] leżą jedyne skały, które mogą nasz bieg powstrzymać; tu [na morzu] groźne są tylko chwile, — tam są całe lata rozbicia« [życia; jako rozbitków moralnych].