Chroń się! na krwawe nie patrz widowisko,
By czasem kula zbłąkana lub strzała
Niewinnej piersi za cel nie obrała! —
»Nie drżyj o niego! — choć mego zabójca,
Nie! — choćby z mieczem sam na mnie nastawał,
Choćby mi podłość na nowo zadawał! —
Ale się zgrai nie poddam tak snadnie;
Prócz głowy jego — każda inna spadnie!«
Miecz jego z pochew na powietrzu błysnął.[2]
Drgająca głowa i tułów bez głowy
Padł mu pod nogi z tłumu, co się cisnął;
Padają drudzy — lecz nakształt mrowiska
On, w lewo, prawo, tnąc ścieżkę krwawą,
Z falą już prawie spotyka się w biegu:
O strzał już ledwo towarzysze z nawą —
Łódź bliżej jeszcze: — jak szybko, jak żwawo
Ach! chwila jeszcze — a zbawić go mogą!...
On już fal morskich dotyka się nogą, —
Korsarze z czółna rzucają się w morze
Z szablami w zębach, ze strzelbami w górze:
Już skaczą na brzeg — na bitwę przypadli...
Ach!... Zemsta chyba teraz sił im doda! —
Krwią serca jego rumieni się woda.