Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/166

Ta strona została skorygowana.
1185 
Ilekroć, jakby strasząca ptastw chmury,

Stężała ręka, dłoń blada
Z silniejszym wałem wzniesie się do góry,
I znów z nim razem opada!
Cóż ma obchodzić, czyli go w swem łonie

1190 
Ziemia pogrzebie, czy morze pochłonie?

Czy że szarpiące już go dzioby ptaków
Pozbawią pastwy ryby lub robaków?...
Jedyne serce, coby się krwawiło,
Jedyne oko, coby łzę wylało

1195 
Nad jego ciałem, lub jego mogiłą, —

Serce to pękło, oko się zaćmiło
Wprzód, niż śmierć jego ujrzało!...

XXVII

W haremie Giaffira płacz i narzekanie;
Oko niewiast zroszone, i mężczyzn twarz blada.[1]

1200 
Czyjże to okrzyk rozpaczy?

»Zulejko! córko moja!« — daremne wołanie!
Biada ci, tyranie, biada!
Ona ci nie odpowie — ha! i nie przebaczy!

Zapóźno, oblubieńcze, przybywasz na gody!

1205 
Nie widziałeś, nie ujrzysz narzeczonej wdzięków!

Czyżeś nie słyszał, wjeżdżając w te grody,[2]
Smutnych pieśni derwiszów i płaczennic jęków,
Że się przybliżasz tak śmiele?
Czyż te skupione przy bramach haremu

1210 
Tłumy niewieście,
  1. ww. 1199—1203 są zupełną własnością Odyńca, któremu tak się podobało powiedzenie: »Ona ci nie odpowie — ha! i nie przebaczy!« że umieścił je jeszcze raz na zakończenie tego (XXVII) ustępu (w. 1259), najzupełniej wbrew intencji Byrona, u którego wogóle moment przebaczenia i skruchy nie odgrywa żadnej roli w poemacie.
  2. w. 1206 i n. Do tego ustępu jest uwaga Byrona, opuszczona przez tłumacza: »Wul-Wulleh, śpiew tureckich niewiast