Karcą zuchwalca za niewczesne słowa.
»Patrz! żagiel, żagiel! — Nastawcie lunety! —
»Skąd? — czyja flaga? — czy zdobycz?« — Niestety!
Nie zdobycz, — jednak cieszą się weseli:
»Nasza łódź, nasza! powraca z wyprawy!
Dmij w pełne żagle, dmij, wietrze łaskawy!
Nim słońce zajdzie, zawinie do brzegu. —
»Patrz, patrz, jak lekka! zda się pląsa w biegu.
Z szumem przed sobą prze kipiące fale.
Weszła w zatokę — patrz! idzie jak żywa
Zda się żywioły do walki wyzywa!
Możeż się lękać burz, bitew lub trudu,
Skrzypią powrozy, krzyczą robotnicy,
Opadły żagle, — łódź drga na kotwicy.
Spuszczają czółno: w podwójnym szeregu
Siedli wioślarze i pędzą do brzegu.
Poznaje, woła i wita zdaleka.
O! słodkie głosu przyjaznego dźwięki!
O! słodki uścisk przyjacielskiej ręki!
Gdy wita w porcie żeglarza z wyprawy,
Słodkie łzy, uśmiech, słodkie zapytania,[1]
Gdy pocałunek odpowiedzi wzbrania!...
- ↑ w. 111—112. W oryg.: »uśmiech, pytanie i szybka odpowiedź, i nadzieja radości w sercu«.