Rękojeść zwłaszcza niech szerzej rozkuje:
Ta broń mię gorzej niż bitwa morduje.[1]
Spieszcie! — Na hasło, że czas już odpłynąć,
Kazał, — posłuszni odeszli w pokorze.
Nie w smak im znowu puszczać się na morze,
Gotowi jednak: — Konrad sam prowadzi.
Dokąd? — któż pyta, gdy on co uradzi?
Którego nigdy śmiechu ni westchnienia
Nikt z nich nie słyszał; którego zdaleka
Sam widok twarz ich bladością powleka:
Rządzi ich duszą, z tą sztuką władania,
Cóż jest ten urok, że mu nikt z korsarzy,
Choć szemrze, zajrzy, oprzeć się nie waży?[2]
Co w nich dlań wzbudza tę cześć, posłuszeństwo? —
Potęga myśli, duszy czarnoksięstwo!
Tem on ich wolę pod rząd swój podbija.
Walczy ich ręką, sam jak mistrz sprężyny:[3]
Gmin dziełem jego własne mniema czyny.
Jest, było, będzie — to bieg świata tego:
Lecz niech nieszczęśnik, co w trudach umiera,
Nie zajrzy temu, co owoc z nich zbiera!
Niechby znał ciężar, co wielkość nań zwala, —
O! jakże lżejsza niższych cierpień szala!
- ↑ w. 168. W oryg.: »ten miecz ostatnim razem zmęczył mnie więcej, niż nieprzyjaciele«.
- ↑ w. 182. choć szemrze — w oryg.: »choć się do tego uroku przyznaje«; — zajrzy — zazdrości.
- ↑ w. 187—8. W oryg.: »kieruje ich dłońmi, sprawia, że ich największe czyny wydają się jego własnemi czynami«.
że często spotykano je w romansach historycznych Waltera Scotta.