— »Sól jest przysmakiem; pożywieniem mojem
Prawa zakonu i ślub mój przed Bogiem[1]
Bronią mi łamać chleb z bratem, czy z wrogiem.
To cię zadziwia — i może obruszy,
Lecz względy ziemskie nie zbawią mej duszy.
Bym dotknął uczty przed ludzi obliczem,
Bo gdy raz zgrzeszę, gniew mi Mohammeda
Do świętej Mekki pielgrzymować nie da«.
— »Dobrze, derwiszu, gdyś tak bogobojny;
Ilu ich? — Cóż to? ha! to nie jest zorze!
Co za meteor? co za blask na dworze!
Patrzcie! nad portem jakby ognia morze! —
Pożar! Do broni! śpieszcie! Pożar! zdrada!
Przeklęty derwisz! — przyszedł w sidła zwabić,
Giaur, szpieg przebrany! — Pojmać go i zabić!«
Porwał się derwisz na wybuch płomieni;
Nagłą w nim zmianą zbledli przerażeni.
Lecz jak wojownik gotowy do boju.
Rozdarł swą szatę, czapkę zerwał z skroni:
Pancerz na piersiach, szabla błyszczy w dłoni!
Hełm niski, lśniący, nad nim czarne pióro;
Jak na zjawisko piekielnego ducha
Pierzchły z serc Turków męstwo i otucha.
Tłoczą się, biegną, śród zgiełku, śród gwaru...
Tu blask pochodni, tu łuna pożaru!
Huk trąb i bębnów, i oręża szczęki
- ↑ w. 756. prawa zakonu — »Derwisze dzielą się na zakony rozmaitych reguł, jak mnisi« (B. Od.).