Nie dba, nie zważa, wtył kroku nie ruszy,
Aż straszna pewność tak myśl jej obległa,
Że gdyby wtedy kształt jego postrzegła,
Lub-by ją rozum, lub dusza odbiegła.
Wtem łódka jakaś weszła do przystani.
Wszyscy Konrada towarzysze śmieli.
Uszli — jak?... sami prawie nie wiedzieli.
Widzą Medorę, poznali zdaleka.
Zbliża się, — milczą, — każdy zda się czeka,
Bojąc się zbytniej obudzić boleści.
Ona nie pyta, — ona wszystko zgadła,
Jednak nie blednie, nie drży, nie upadła.[2]
W dziewiczej piersi wielkie czucia żyły,
Póki nadzieja, — bała się, płakała;
Straciwszy wszystko, — czułość skamieniała.
I głos się w sercu z dziką ozwał mocą:
Kto wszystko stracił, bać się nie ma o co!
Szał chyba tylko, albo rozpacz budzi!
»Milczycie? — dobrze! — ja nic nie chcę wiedzieć.[3]
Nic, — jedno tylko — ktoby mógł powiedzieć?..
- ↑ w. 1340—1. W oryg.: »coś chcieliby powiedzieć, lecz zdawali się obawiać wyrazy swoje powierzyć uszom Medory«.
- ↑ w. 1343—4. nie blednie i nie upadła, są dodatkiem tłumacza, — w dziewiczej piersi zupełnie niestosownie użyte w miejsce oryginalnego zwrotu: »pod tym łagodnym, pięknym wyglądem«.
- ↑ w. 1352—5. W oryg.: »Milcząc stoicie, i ja nie chcę, byście mi powiedzieli, jak... nie mówcie — nie szeptajcie — bo ja wiem dobrze, — jednak chcę was spytać... usta się przed tem bronią... czy... prędko mi odpowiedzcie — gdzie leży?«