Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/241

Ta strona została przepisana.

Olbrzymia, nakształt morskiego straszydła,
Pędzi, nadbiega, nastawiwszy skrzydła.
Półkolem w pianach zarywszy się chyżo,

1780 
Iskrzącą ku nim zawróciła spiżą.[1]

Błysnęło, kula świszcząc przeleciała,
Plusnęła w wodę, — woda zasyczała.
Porwał się Konrad na znajome echo,
Oczy się jasną zaśmiały pociechą:

1785 
»Mój strzał! mój okręt! widzę flagę moję!

Jam znów pan morza, i nic się nie boję!«[2]
Dał znak, — poznali; z okrzykiem, weseli,
Spuszczają czółno, i żagle zwinęli.
»To Konrad! Konrad!« — ciżba na pokładzie.

1790 
Próżny głos wodzów! W niesfornej gromadzie

Tłoczą się, patrzą, jak z dumną postacią
Wchodzi na okręt, stanął między bracią!...
Każdy go wita usty i oczyma,
Dłoń się ich ledwo od uścisku wstrzyma.

1795 
On, wpół niepomny swej straty i klęski,

Wita nawzajem jakby wódz zwycięski;
Ścisnął Anzelma dłoń, i znowu czuje,
Że może walczyć, i że rozkazuje.

XVI

Umilkła radość, żal im niepomału,

1800 
Że wódz na wolność wrócił bez wystrzału.

Szli szukać zemsty, i gdyby wiedzieli,
Że dłoń kobiety spełniła, co chcieli,
Cześć jej królewską niosłaby gromada.
Mniej oni trudni, niż duma Konrada;

1805 
Wszystkie im drogi dobre, gdy u celu[3]

Łup albo zemsta na nieprzyjacielu,

  1. w. 1780. spiża — działo spiżowe.
  2. w. 1786. i nic się nie boję — Jako odpowiednik do oryg.: »nie jestem zupełnie samotny na morzu!« bardzo słabe i naiwne.
  3. w. 1805—6. Niepotrzebny dodatek wyjaśniający tłumacza.