Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/257

Ta strona została przepisana.

W części zamku, gdzie Lara miał komnaty swoje,[1]
Z posępnym wdziękiem ściany poubierał w zbroje.
Lecz jednej zbroi niema, — stąd go zawiść pali,

40 
Bo radby dziś ją witał w tej gotyckiej sali.
IV

Lara przybył — i wasal pańską twarz ogląda;
Skąd? nikt nie wie, — dlaczego? nikt śledzić nie żąda.
Po skończonych witaniach każdy się zdumiewał,
Nie, że przybył, lecz czemu dotąd nie przybywał?

45 
Jeden paź służby pańskiej cały orszak składa,

Cudzoziemskiej postaci, — twarz dziecinna, blada.[2]
Lata lecą i równą pędzą czas pogonią
Tym, co siedzą, i dla tych, co po świecie gonią;
Lecz z krajów zagranicznych brak wieści zapasu[3]

50 
Opóźnił rącze skrzydło zdrożonego czasu.

Widzą go i poznają, lecz wszakże złudzeniem
Teraźniejszość być sądzą, a przeszłość marzeniem.
On żyje, choć sterany trudami i latem,[4]
Jeszcze męskością wieku słynąć mógł przed światem.

55 
Jego błędy, występki, jakiekolwiek były,

Różnym losem zwikłane w zagadkach się kryły;

  1. w. 37—40. W oryg: »Sto tarcz herbowych pokrywa z posępnym wdziękiem ostatnie i najdłuższe mieszkanie Larów [t.j. groby], — jedna tylko (tarcza) jest nieobecna w tym butwiejącym rzędzie, którąby tak chętnie teraz powitał w tym gotyckim tumie«.
  2. w. 46. twarz dziecinna, blada — W oryg: »w młodocianym wieku«. — Trzeba pamiętać, że Byron miał tu wyraźnie na myśli Gulnarę z poprzedniej powieści (Korsarza), która dziecinnej twarzy mieć nie mogła.
  3. w. 49—52. Sens wierszy taki: Czas pozbawionym wieści dworzanom Lary upływał powoli, — wskutek tego nieobecność ich pana wydawała się im dłuższą, niż była w rzeczywistości, — tak długą, że dzisiaj, po jego przybyciu, wydaje się im, że albo on nigdy nie wyjeżdżał, albo że jeszcze nie powrócił.
  4. w. 53. latem — wiekiem.