Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/261

Ta strona została przepisana.

Poco swój wzrok tak często w trupią czaszkę wraża,
Gdzieś świeżo wykradzioną z trumny lub cmentarza?[1]
Która wciąż przy otwartej jego książce leży
I patrzącym, prócz Lary, włos na głowie jeży.

145 
Czemu nie śpi, gdy drugich noc usypia głucha?

Czemu gości nie sprasza, muzyki nie słucha?
Wszystko to źle w nim widzą! — co ma pan ze sługą?[2]
Gdzie obraza? — lecz powieść byłaby przydługą,
Gdyby chcieli, coś wiedzieć mogli... Tak, za stołem

150 
Siedząc, Lary wasale rozprawiali społem.
X

Noc była, — strumień Lary szumi po ogrodzie,[3]
Gwiazdy patrzają w strumień i kąpią się w wodzie.
Tak cicho! żadnej fali, zda się, wiatr nie wzruszy,
A przecież upływają, jak szczęśliwość z duszy.

155 
I nieśmiertelne światła, co wzdłuż nieba żyją,[4]

Naokoło z traw, z liści nocne rosy piją.
Bieg dzierzgany krzewami, najpiękniejszym kwiatem,
Na jakich pszczoła lubi bankietować latem;
Takie dzieckiem Dyjana wplatała w swój wianek,

160 
Takie chciałby dać w darze kochance kochanek.

Tak strumień wciąż ubrany, schodząc ku dolinie,
W lśniących skrętach, zakrętach, jak wąż jaki płynie.

  1. w. 142. W oryg: »którą jego nieświęcone (profane) dłonie zabrały z pośród trupów«.
  2. w. 147—149. W oryg: »Nie wszystko jest w porządku — twierdzili (słudzy) — ale gdzie źródło złego? Kilku z nich może wiedziało — ale za długo byłoby opowiadać; a przytem byli zanadto dyskretnie rozsądni, żeby czynić coś więcej niż zaznaczać tylko lekko swoją świadomość: gdyby chcieli, toby mogli...«. (Reminiscencja z Hamleta I, 5).
  3. w. 151—152. W oryg: »Lary szklany strumień nabijają gwiazdy jak gwoździami, każda obrazem swego promienia«.

  4. w. 155—6. W oryg: »odbijając daleko i nakształt baśni z wysoka nieśmiertelne światła, co żyją na niebie«.