Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/263

Ta strona została przepisana.
195 
Włos ich czarny, zjeżony, twarz ciemna, ponura,[1]

I szeroko rozwiane, migające pióra,
Ich postać strojąc w całą okropność mogiły,
Jako godła upiora straszliwie świeciły.

XII

Już północ; wszystko spało, — stojąc gdzieś na boku,

200 
Jedna lampa się pali i ćmi się we zmroku.

Słyszysz! czy kto wybija drzwi z Lary mieszkania:[2]
Łoskot, dźwięk, krzyk, i za nim straszliwe wołania,
Znów jęk głośny, przeciągły, to znów cicho, głucho.
Czy to echo zbudziło ich zaspałe ucho?

205 
Słyszą, budzą się ze snu, bojaźliwie śmieli,

Bez tchu, gdzie jęk ich wzywał, na pomoc lecieli.
Z rapierami bez pochew, z pochodniami w ręku
Przychodzą, wytężają ucho na głos jęku.

XIII

Zimny jak marmur, blady jak światło księżyca,

210 
Co w tej chwili igrało wkoło jego lica,

Lara, pan ich, jak długi leży na podłodze, —
Przy nim pałasz dobyty w nadzwyczajnej trwodze.
Dość silny, — choć go nagłe domęczyły bole,[3]
Jeszcze wzgarda brwi Lary marszczyła na czole.

215 
Mdłość zmieszana z przestrachem; choć sam jak bez życia

Na ustach jego żyje jakaś chęć zabicia,

  1. w. 195—8 odnoszą się do Lary, a nie do wizerunków świętych na oknach (Korsak źle zrozumiał to miejsce). W pośród widmowych świętych z witraży, Lara też wygląda jak upiór »z nastroszonemi czarnemi lokami, z ponurem czołem, i z pływającym szeroko, potrząsanym [szybkim chodem] pióropuszem, które zdawały się być właściwościami upiora i nadawały jego wyglądowi całą tą grozę, jaką daje grób«.
  2. w. 201. W oryg: »Słyszysz! jakieś pomruki słychać w sali Lary«.
  3. w. 213. domęczyły — bardzo zmęczyły.