Tak dobre i złe biorąc za jedno, powoli
Z dziejami przeznaczenia zmieszał dzieje woli.
Wyższy nad samolubstwo gminnego człowieka,
Swego dobra dla drugich czasem się wyrzeka.
Raczej przez dziwne myśli zwichnienie, zepsucie,
Czem wciąż tajemną dumę duszy swej sposobił
Robić to, co niewielu, — coby nikt nie zrobił.
I taż skłonność, gdy w żyłach krew gorętsza wrzała,
I stąd wyżej się wznosił, albo niżej spadał
Ludzi, z którymi wspólny dar życia posiadał.
Wszystko, co żyje, żądze w nim rozdziału budzi,[1]
Dobrem czy złem, by tylko różnił się od ludzi.
Zamknęła się w świat własny, zdaleka od ziemi.
Wszystko zimno przechodząc, co po ziemi chodzi,[2]
W nim krew coraz to więcej ziębi się i chłodzi;
Szczęśliwszy! gdy w nim nigdy zbrodnią nie paliła,[3]
Wprawdzie napozór z ludźmi chodzi ich drogami,
Robi, co drudzy robią, mówi ich słowami.
Ni szał jemu rozumu więzi w swe okowy,
Jego szaleństwo było serca, lecz nie głowy,
Myśli bijących w oczy słowem nie wyraża.
Przy całej tajemniczej, ziębiącej postaci,
Pozornej wesołości Lara nic nie traci.
- ↑ w. 343. żądzę rozdziału — chęć oddzielenia się od ludzi.
- ↑ w. 347—8. W oryg: »tak zimno przechodząc (do porządku) nad wszystkiem, co przechodziło (stawało się) u jego stóp, krew jego zdawała się płynąć obecnie umiarkowanym strumieniem«.
- ↑ w. 349—50 znaczą: szczęśliwszy byłby, gdyby krew jego nie była się nigdy paliła zbrodnią i t. d..