Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/275

Ta strona została skorygowana.

To raczej skrytej troski róża chorowita,

530 
Co w chwilowej gorączce na licu wykwita.

Dziki połysk spojrzenia, wzięły gdzieś wysoko,
Wciąż elektryczną myślą oświecał mu oko.
Wszakże bijącą czarność swych powiek czasami
Łagodził i ocieniał długiemi rzęsami.

535 
Był to smutek, czy duma, którą w oko wcielił? —[1]

Raczej tęsknota, jakiej niktby nie podzielił.
Jego żadne zabawy nie wyciągną w pole,
Gry, zalecanki chłopców i paziów swawole.
Lecz czasem radby, z Lary nie zdjąwszy spojrzenia,

540 
Poić się niepamięcią w szale zachwycenia.

Gdy się z zamku wychylał, rad chodził samotny,
Zwięzły w swych odpowiedziach, pytać nie ochotny;
Jego przechadzką lasy, zabawą czytanie,
Darniowy brzeg strumienia stawał za posłanie.

545 
On, jak ten, komu służył, zdał się żyć zdaleka

Od wszystkiego, co łechce wzrok i myśl człowieka;
Żadnych darów od ziemi nie przyjąć z powicia,
Prócz jednego gorzkiego daru; — oprócz życia!

XXVII

Jeśli mógł sercem przylgnąć — to tylko do Lary,

550 
Czcią jedną i czynami dowodząc swej wiary;

Jego troska, chęć pańską lubiąca pośledzać,
Wprzód nim w słowach zabrzmiała, zwykła ją uprzedzać.
Lecz w tem, co robił, była jakaś duma mała,
Jakaś myśl, coby groźby ścierpieć nie umiała.

555 
Choć pilniej niż niewolnik wolę wykonywał,

Czynem tylko jej służył, twarzą rozkazywał.
Jeśli pańskie rozkazy wypełniał z ochotą,[2]
Łatwo zgadnąć, że Larze służył nie za złoto.

  1. w. 535—6. W oryg: »lecz mniej w niej (t. j. czarności oczu) było smutku, niż dumy, — jeżeli zaś był żal, to żalu tego z nikimby nie podzielił«.
  2. w. 557—8. W oryg: »jakgdyby to było nietyle Lary, jak jego właśnie pragnieniem, służyć Larze, lecz nie za zapłatą«.