Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/281

Ta strona została skorygowana.

Widać zmysły niezdrowe w słowach go uwiodły,
Lub, co gorsza, wróg z niego nieszlachetny, podły.
Ja go nie znam... on może znał mię w krajach... kędy...
Lecz poco nam te słowa jałowej gawędy;

690 
Jak widzę, język słabo zakład ubezpiecza;

Dowiedź mi jego wartość ostrzem swego miecza«.
Dumny Oton na ziemię rękawiczkę cisnął,
Sczerwienił się — i nagim mieczem z pochwy błysnął.
»Rad cię chwytam za słowo ostatnie, albowiem

695 
W nieobecności gościa ja ci sam odpowiem«.

Niezmieniony na twarzy, choć gniew był w ich obu,
Choć niemniej bliski swego, jak drugiego grobu, —
Z ręką, którą pokazał od szabli ujęcia,
Że równie do odbicia wprawna, jak do cięcia, —

700 
Z okiem chociaż spokojnem, lecz co w krwi podoba,

Lara pociągnął miecza, — i zwarli się oba.
Nadarmo ich ściskają i wołają w tłumie,
Nikt wściekłości Otona oprzeć się nie umie;
Jeszcze sam, jak na wzgardę, te słowa powiada:

705 
»Tego miecz u mnie lepszy, kto nim lepiej włada!«
IV

Niedługa była walka — próżny, ślepy, wściekły
Oton, w pierś szablą cięty, upadł krwią ociekły.[1]
Lara, zręcznem podejściem podciąwszy mu nogę,
Zranionego Otona rzucił na podłogę:

710 
»Proś o życie!« — Ten milczał, i padłszy na nogi,

Już odtąd ze skrwawionej nie powstał podłogi.
Lara pali się w gniewie i twarz jego cała
W swojej szatańskiej barwie na węgiel sczerniała.
I wścieklej blaskiem miecza okrążył go wkoło,

715 
Niż wtedy, gdy jak śmiałek wręcz mu stawił czoło.
  1. w. 707 i n. W oryg: »upadł, lecz nie śmiertelnie ranny, rozciągnięty na ziemi zręcznym pociągnięciem. »Proś o życie«. — Ten nie odpowiadał, i byłby z tej czerwonej podłogi nie podniósł się, bo twarz Lary« itd.