Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/289

Ta strona została przepisana.

Daremnie ktoby szałom wojny się opierał, —

915 
Mord i głód naprzemiany cały kraj pożerał:

Palą ognie — i pożar szerzyć się zaczyna,
Nad swym czynem codziennym śmieje się ruina.

XI

Zrazu wszystkich do bitwy świeży popęd żenie,
Szło za tłumami Lary pierwsze powodzenie.

920 
Lecz wygrana sprawiła ich zagubę całą:

Rozpasane żołnierstwo wodza nie słuchało.
Bez szyku nacierają na wroga bezładnie,
Myśląc: przy tym wygrana, kto pierwszy napadnie.
Łakomstwo krwi, łupieży, nieporządek szyków,

925 
Nadawały żołnierstwu postać rozbójników.

Darmo, co wódz powinien robić, robi Lara,
Darmo wściekłość walczących zawściągnąć się stara.
Głos wodza nie przystudzi w nich do krwi pragnienia,
Ta ręka, co zapala, nie zgasi płomienia.

930 
Przezorny nieprzyjaciel, szkodząc niepomału,

Otwiera obłąkanym ślepe oczy szału.
Zmyślony odwód, nocne wycieczki na stronę,
Zasadzki, trud codzienny i bitwy spóźnione,
Brak zapasów, stąd częsty głód i niewygody,

935 
Obozy bez namiotów, nieba niepogody,

Wał twierdzy, co związkowym urąga z kolei,
I drażniona cierpliwość zwodzonych nadziei, —
O tem oni nie myślą: kiedy wróg uderza,
Oni walczą z odwagą starego żołnierza;

940 
Lecz wolą śmierć obecną, całą wściekłość boju,

Niż powolnie się męczyć od trudów i znoju.
Głód dokucza, skwar pali gorącego lata,
W szeregach tysiącami gorączka wymiata.
Zrazu tryumf niewczesny nowe budzi wstręty;

945 
Jeden Lara klęskami zda się być niezgięty,

Alę niewielu idzie w swego wodza ślady,
Tysiące podrobniały na szczupłe gromady.