Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/318

Ta strona została skorygowana.

I z niej dobędzie jakiś ton urwany,

225 
W całej śmiertelnej muzyce nieznany.

Zamkniętym w murach (choć mur twierdzy gruby)[1]
Zdał się być krzykiem proroczym ich zguby,
Z serc oblężonych wyganiał nadzieję!
Oblegających nawet zatrząsł dreszczem,

230 
Jakiemś przeczuciem strasznem i złowieszczem,

Pod którem serce na chwilę drętwieje,
I znowu bije żywszemi pulsami,
Wstydząc się wrażeń, jakie roim sami.[2]
Tak trwoży nagły, przechodni jęk dzwonu,

235 
Zwiastun chociażby cudzoziemca zgonu.[3]
XII

Stał namiot Alpa na morskiem wybrzeżu;
Gwar i śpiew zamilkł, było po pacierzu, —
Straże zajęły miejsca wyznaczone,
Wszystkie rozkazy wydane, spełnione;

240 
Noc Alpa była burzliwa, bezsenna,

Szczęśliwsze jutro tę mękę złagodzi,
Wszystkiem, czem zemsta, czem miłość tak cenna
Drażnioną zwłokę hojnie wynagrodzi.
Już noc nie długa, Alp chce snu skosztować,

245 
Na bój jutrzejszy chce się snem hartować;

Lecz w jego duszy, jak fale zmieszane,
Ciągle falują myśli rozigrane.
Wojsko śpi, Alpa wciąż czuwa źrenica!
W nim niema głośnej fanatycznej chluby,

250 
Żeby nad Krzyżem utkwić znak księżyca,

Lub ważyć życie nad przepaścią zguby,

    nach, z której wiatr, potrącając, wydobywa przeciągłe tony; w Angiji w owym czasie dość często spotykana.

  1. w. 226. choć mur twierdzy gruby — dodatek tłumacza.
  2. w. 233. w oryg.: »wstydząc się tego dziwnego uczucia, jakie stwarzało ustawanie pulsu«.
  3. w. 235. cudzoziemca — człowieka obcego.