Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/352

Ta strona została skorygowana.

Lecz skąd ta nagła bladość, dreszcz Azona?
Rzekłbyś, że trąbę archanielską słyszy...
Mniej ona strasznym grzmotem go przeniknie,
Kiedy nad jego grobowcem zaryknie,

85 
I gdy na całą wieczność zbudzonego,

Przed niebios, ziemi wezwie go Sędziego! —
Jeden dźwięk cichy sennego wyrazu
Całe mu szczęście rozproszył odrazu,
Jedno to imię świadczy zbyt dowodnie

90 
I jego hańbę i małżonki zbrodnię.

Czyjeż to imię? — Jak gdy groźne wały
Nagle w wzburzonym zagrzmią oceanie,
I tak rozbitkiem uderzą o skały,
Że gdy raz padnie, już nigdy nie wstanie:

95 
Taką to sromu i hańby nawałą

Imię to wstrzęsło jego istność całą.
Czyjeż to imię? — Ach! krew się w nim ścina...
Imię Hugona, imię jego syna,
Syna zwiedzionej młodych lat kochanki,

100 
Zdrajcy, z nieszczęsnej zrodzonego Bianki,

Co się tak płocho dała wieść do zguby,
Nigdy prawemi nie złączona śluby.

VII

Chwyta za sztylet, — napół go dobywa...
I znowu zwolna w głębię pochwy spływa.[1]

105 
Niegodna życia! — lecz czyjejże ręki

Te tak urocze nie rozbroją wdzięki?
Jakże ją zabić? — jak zwłaszcza w tę chwilę,
Kiedy się we śnie uśmiecha tak mile?

  1. w. 104. Błędna składnia, gdyż orzeczenie »spływa« odnosi się naturalnie do »sztyletu«, który w poprzedniem zdaniu był przedmiotem, podczas gdy w drugiem zdaniu, złączonem równorzędnie, jest podmiotem. Kropki, oznaczające przerwę myślową, nie zacierają niezręczności powiedzenia.