Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/363

Ta strona została przepisana.

Z topom kata, co jak groźny płomień
Strasznym, okropnym wkoło blaskiem bije!
Gorzką jest, gorzką ta krwawa godzina,

410 
Twarde się nawet serce trwogą ścina:

Słuszny jest wyrok i zbrodnia straszliwa,
Wszystkich jednakże wstręt i dreszcz przeszywa.[1]

XVII

Skończył już wszystkie modły i pokuty
Śmiały zwodziciel zdradnej Paryzyny;

415 
Zliczone wszystkie różańce i winy,

Życie ostatniej dobiega minuty.
Zdjęty na rozkaz płaszcz na ziemi składa,
Pod ostrzem nożyc gęsty włos odpada, —
Wszystkie przy samej głowie mu ucięto.

420 
Miłe mu szaty i pamiątki zdjęto

Tej szarfy nawet, drogą szytej dłonią,
Do grobu z sobą zabierać mu bronią.
Wszystko już, wszystko na zawsze złożone...
Kładą nakoniec na oczy zasłonę —

425 
Ale nie! — nigdy! — zniósł on obelg tyle,[2]

Lecz tej ostatniej krzywdy znieść nie umie,
Wszystkie uczucia, stłumione na chwilę,
W tej obrażonej zbudziły się dumie.
Jemuż to będzie, jemu kat ubliżał?

430 
Jegoż to męstwo tą zasłoną zniżał?

Zadrżał-że kiedy przed śmierci widokiem?
»Nie! nie! — zawoła — krwi życia nie bronię,
Jużeście moje skrępowali dłonie.
Niechże przynajmniej z wolnem ginę okiem.

435 
Uderz!« — zakrzyknie i w tej samej chwili

Klęka i śmiało nad pinem głowę chyli —

  1. w. 412 W oryg.: »a jednak drżeli, gdy widzieli (miejsce stracenia)«.
  2. w. 425. zniósł on obelg tyle — dodatek tłumacza; Byron nie dopuściłby się takiej niekonsekwencji w traktowaniu swego bohatera, który wogóle żadnych obelg w ciągu poematu nie znosi.