Z topom kata, co jak groźny płomień
Strasznym, okropnym wkoło blaskiem bije!
Gorzką jest, gorzką ta krwawa godzina,
Słuszny jest wyrok i zbrodnia straszliwa,
Wszystkich jednakże wstręt i dreszcz przeszywa.[1]
Skończył już wszystkie modły i pokuty
Śmiały zwodziciel zdradnej Paryzyny;
Życie ostatniej dobiega minuty.
Zdjęty na rozkaz płaszcz na ziemi składa,
Pod ostrzem nożyc gęsty włos odpada, —
Wszystkie przy samej głowie mu ucięto.
Tej szarfy nawet, drogą szytej dłonią,
Do grobu z sobą zabierać mu bronią.
Wszystko już, wszystko na zawsze złożone...
Kładą nakoniec na oczy zasłonę —
Lecz tej ostatniej krzywdy znieść nie umie,
Wszystkie uczucia, stłumione na chwilę,
W tej obrażonej zbudziły się dumie.
Jemuż to będzie, jemu kat ubliżał?
Zadrżał-że kiedy przed śmierci widokiem?
»Nie! nie! — zawoła — krwi życia nie bronię,
Jużeście moje skrępowali dłonie.
Niechże przynajmniej z wolnem ginę okiem.
Klęka i śmiało nad pinem głowę chyli —