Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/393

Ta strona została przepisana.




I

Długie lata!... Na taką nieludzkość się skarży
Mdła postać i duch górny wychowańca Pieśni, —
Długie lata przemocy, zniewagi, potwarzy,
Wpieranego szaleństwa, niewolniczej cieśni,

I żrącego frasunku, raka mojej duszy;

Kiedy mi płuca górą powietrza pragnieniem,
A nienawistna krata ohydnej katuszy,
Psując słoneczny promień jadowitym cieniem,
Bez końca mordowaną źrenicę mi drażni

10 
Niepozbytym widokiem więzienia i kaźni;

Kiedy mi ciągle mara niesłuszności krwawa
We drzwiach wiecznie zawartych snując się najgrawa,
Gdzie żywność tylko wchodzi, którą żuję nudny
Tak dawno, żem już stracił niesmak jej odludny;[1]

15 
I jużem dzikich zwierząt przywykł żyć sposobem,

Niemy, samotny, tłocząc zbutwiałe rogoże,
Co są mojem posłaniem i podobno grobem.[2]
To wszystko dość mię zmogło, i do reszty zmoże.
Lecz wytrwam. Bo w rozpaczy nie ugiąłem czoła,

20 
I statecznie się z moim mocowałem skonem,

Sprawiłem sobie skrzydła, i nad ciasne koła
Jamy mojej uciekłem piórem nieścignionem:
I duch mój roztoczyłem w błoniach Palestyny,
Głosiłem boskie męże i niebieskie czyny,

  1. w. 14. niesmak jej odludny — niesmak potraw spożywanych w osamotnieniu.
  2. w. 17. posłaniem — w oryg. lair, leżem (dzikiego zwierza).