Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/401

Ta strona została przepisana.
195 
Z ludzi — myślałem dotąd — cierpień moich wina;

Lecz się i biesy z nimi przeciw mię zmówiły —
Ziemia mię opuściła, — niebo zapomina, —
Nacierają mię wkoło napastnicze siły,
I widząc bez opieki, odnoszą zwycięstwa

200 
Nad zmęczoną istotą, co walczy bez męstwa.

I zacóż, jak stał w harcie, duszę doświadczaną[1]
Morduję w tej czeluści do zawarcia powiek? —
Żem kochał to, co kochać nie było mi dano?[2]
Co więcej, lub mniej może, niźli ja, niż człowiek.

IX
205 
Byłem tkliwy, — minęło: — ból mój stępiał z laty —

Inaczej, jużbym głowę rozbił o te kraty,
Kiedy w nich słońce światłem drażniło mię miłem...
Jeśli cierpliwie wszystko znoszę i znosiłem,
Com wyraził, i więcej, na co mi słów mało,

210 
To tylko, że dni moich rwać mi się nie chciało,

I samobójstwem wieńczyć potwarców mych chęci,
Których mię podłe kłamstwa wparły do więzienia:
Nie chciałem piętnem hańby kazić mej pamięci
I błagać dla smutnego litości imienia,

215 
Potwierdzając tym czynem fałsze ich bezczelne.

Nie! próżno! — imię moje będzie nieśmiertelne!
Późną świątynię zrobię z obecnej mej budy,
Którą dalekie dla mnie zwiedzać będą ludy.
I kiedy ty, Ferraro, w ruinach zagrzebana,[3]

220 
Przestaniesz być mieszkaniem udzielnego pana,
  1. w. 201. jak stał w harcie — jak stał, gdy ją hartują, czynią giętką odbierają jej kruchość.
  2. w. 203 i n. Sens według oryg.: »żem kochał to, co zobaczyć i nie kochać było czemś więcej lub czemś mniej, niż ludzkiem, niż na moje siły«.
  3. w. 219. w ruinach — wymawiano wtedy jako wyraz dwuzgłoskowy.