Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/99

Ta strona została skorygowana.

To serce jest jak pelikan, gdy leci[1]
Przez obszar pustyń do gniazda, do dzieci,
Krew swą gotowy na żywność ich przelać,

930 
Życie z głodnemi nieskąpy podzielać;

Już dziobem piersi rozranił szlachetne
I widzi tylko swe gniazdo — bezdzietne.
Najsroższe męki, które nędzni znoszą,
Samotnej duszy zdają się rozkoszą,

935 
Sierocej, stepem otoczonej dzikim,

Trawiącej czucia nie dzielone z nikim.
Któżby był niebios ciekawy widoku
Bez słońca i bez żadnego obłoku?
Lepiej jest płynąć, choć się niebo chmurzy,

940 
Niż morskiej nigdy już nie doznać burzy,

I gdy żywioły zakończyły wojnę,[2]
Być wyrzuconym na brzegi spokojne,
W pustą zatokę, i bez towarzyszy
Późnego zgonu czekać w wiecznej ciszy.

945 
Lepiej raz przepaść w zaburzone fale,

Niźli żyć, gnijąc potrochu na skale.


»Tyś dni twe przeżył, ojcze spowiedniku,[3]
Licząc różańce, prawiąc msze bez liku,
Za cudze zbrodnie błagając gniew boski,

950 
A sam nie znając zgryzoty ni troski,
  1. w. 927. pelikan — »Pelikan jest, jak mi się zdaje, właśnie tym tak oczernianym ptakiem, przypisują mu bowiem żywienie swych małych własną krwią« (B.; opuszczone u M.).
  2. w. 941 i gdy — jest tutaj źle umieszczone, jest to bowiem bezpośredni dalszy ciąg poprzedniego zdania; sens według oryginału jest taki: »Mniej strasznym jest ryk bałwanów, niż niemożność walczenia z falami, dla kogoś wyrzuconego na brzeg po skończonej walce wiatrów« itd.
  3. w. 947. i n. Od tego wiersza zaczyna się t. zw. w naszej poezji romantycznej »Spowiedź kalojera«, — pierwsza z tych spowiedzi, od których roją się wszystkie utwory romantyczne.