Głos drugi
To tylko w ściany stolicy sennej
W kasku na czole wdarł się romantyzm.
Cicho wśród mogił, a głos z za ścian tych
Kruszy się tutaj we rdzach jesiennych.
Mogiły
To kwiaty żywe, wieńce nas gniotą
Potok zapachów omywa twarze.
Wyjść z pod tej wiosny, o, wstać z pod marzeń
Nie mamy mocy, nie możem dotąd.
Głos pierwszy
Na słowach moich was wydźwignę
Na słowach moich trumny poniosę.
W zapachu mocnym przyszłych wiosen
Wzejdziecie sławą nad mgły zimne.
Głos drugi
To wiatry w chmurach zwarły się sprzeczne,
Dreszczem niewiary serca przewiały.
To tylko z chwastów, z ścierni sczerniałych
Wilgoć trująca sączy się w przestrzeń.
Mogiły
Okrzyk zwycięstwa na ustach zastygł
Z rąk rozrzuconych wypadła młodość,
A tam wciąż jeszcze z wiosny pogodą
Obłoki śniade płyną nad miastem.